niedziela, 20 marca 2016

Szczęście raz.



Mam ochotę popływać trochę w swoich myślach o przemijaniu. A jak mam na coś ochotę, to jestem jak rakieta nie do zatrzymania. Nadchodzę! 

Czasami brzmię jak 70 letnia kobieta ze sporym bagażem doświadczeń. Ale tylko czasami i tylko dla siebie. Bo na szczęście  innych, moje mało pozytywne myśli zatrzymują się na etapie umysłu. Osobistego oczywiście:) 

Skończyłam 22 lata. Mało czy dużo? To nie jest ważne. Liczba jak liczba, ba, nawet wiek jak wiek. Całkiem zgrabny zapis, dwie dwójki... Symetria i piękna parzystość zachowane. Nie ma się do czego przyczepić. Ale nie o tym. Każdy z nas ma jakąś fobię. Pająki, otwarte przestrzenie. Jest tego dużo. Ja nie lubię nowych początków. Sylwester- nie kręci mnie, Nowy Rok- podobnie. Ale urodziny to inna bajka. Mała Ania z wypiekami na twarzy oczekiwała 20 marca rok w rok. Wiadomo, prezenty. Ale dorosła Ania już te wypieki straciła. Oczywiście mogę je sobie zawsze sztucznie dorobić za pomocą różu. Przecież nie na darmo tracę tyle czasu na urodowy yt. No, ale to tylko maska, prawda?

Teraz podstawowe pytanie. Skąd wzięła się moja szczera antypatia do celebracji urodzin? Poczekajcie. Ja urodziny celebrować lubię. Nie mogę znieść tylko utartych schematów(na każdym polu życia, ale o tym kiedyś). Wszelkiej maści social media kreują swoje it girls, które dzielą się z nami perfekcyjnym życiem na poziomie celebrytek z Hollywood. Kwiatki, czekoladki, prezenciki, uśmiechy... Idealnie. Sama lubię oglądać takie zdjęcia. Przecież to przyjemne dla oka, a nawet dwóch. No przyznaj się:) Ale oglądanie, a bezmyślne kopiowanie to dwie różne sprawy. A z tej drugiej może narodzić się  frustracja.

Bądźmy szczerzy. Za tymi zdjęciami kręci się biznes. I to spory. Sponsorzy i spece od reklamy wkładają tam wiele kasy. I nie ma w tym nic złego. Mamy XXI wiek. Internet to maszyna do zarabiania. Chodzi mi o to, że nasze życie może wyglądać zupełnie inaczej i być pięknym. Pewnie nawet piękniejszym i szczęśliwszym. Dlatego to nie wizerunek jest ważny w tym dniu, a wnętrze. I kiedy stwierdzasz, że magia urodzin uleciała w siną dal, potraktuj to jako najbardziej normalną rzecz na świecie. Tak widocznie jest. Trudno. Moja odleciała na Księżyc:) Ale wiem, że na pewno jeszcze wróci. A ja muszę być cierpliwa i na nią poczekać.

 

PS Chyba wracam na poważnie. Błagam... Wracam na poważnie:)



1 komentarz:

  1. Nie ma sensu na nią czekać, uleciała to niech spada:) Jest tyle magicznych rzeczy, które nas otaczają więc urodzinowej magii można odpuścić. Dla mnie święta są magiczne, a urodziny są, bo są- zapraszam siebie na jakieś pyszne jedzonko i tyle. 100 lat Ania:)

    OdpowiedzUsuń